Łódź, Yapa 2011 i Strzelno 12-13.03.2011
Ten weekend znów się zapowiadał szaleńczo.
Wzięłam wolny piątek, bo w Gdyni, jak co roku odbywały się KOLOSY. Rano przyjechali goście, czyli Marco, Zielona i Ronc, szybka kawka i ciasto, a potem filmy, slajdy i marzenia o dalekich podróżach w Hali Widowiskowo-Sportowej, podczas których razem z Kaśką pilnowałyśmy widowni, co by grzeczna była;-). Wieczorem spacer na Górę Gradową w Gdańsku i kolacja u Satana i Agnieszki.
Do Łodzi mieliśmy wyjechać w środku nocy, ale jakoś nam nie wyszło. Wstaliśmy więc jak tylko szybko się dało (koło 7) i bez specjalnego pośpiechu udaliśmy się na YAPĘ 2011. Łódź przywitała nas koło 12. Zostawiliśmy samochodzik pod budynkami politechniki i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta nam nieznanego. Najpierw postanowiliśmy nakarmić brzuszki. Znaleźliśmy bardzo fajną knajpkę, gdzie dają tak ogromną i dobrą pizzę, ze do dziś ją wspominamy, a Pani kelnerka pewnie do dziś pamięta nasze miny gdy nam pizze podano. Później przewłóczyliśmy się Piotrkowską. Była marcowa sobota popołudniu, więc ludzi jakoś nie za dużo, bo sklepy w większości już pozamykane więc dla nas idealnie. Udało nam się wejść na kilka podwórek i zrobić zdjęcia w miejscach, które nie jedno pamiętają. No i był Miś Uszatek!
Wzięłam wolny piątek, bo w Gdyni, jak co roku odbywały się KOLOSY. Rano przyjechali goście, czyli Marco, Zielona i Ronc, szybka kawka i ciasto, a potem filmy, slajdy i marzenia o dalekich podróżach w Hali Widowiskowo-Sportowej, podczas których razem z Kaśką pilnowałyśmy widowni, co by grzeczna była;-). Wieczorem spacer na Górę Gradową w Gdańsku i kolacja u Satana i Agnieszki.
Do Łodzi mieliśmy wyjechać w środku nocy, ale jakoś nam nie wyszło. Wstaliśmy więc jak tylko szybko się dało (koło 7) i bez specjalnego pośpiechu udaliśmy się na YAPĘ 2011. Łódź przywitała nas koło 12. Zostawiliśmy samochodzik pod budynkami politechniki i ruszyliśmy na zwiedzanie miasta nam nieznanego. Najpierw postanowiliśmy nakarmić brzuszki. Znaleźliśmy bardzo fajną knajpkę, gdzie dają tak ogromną i dobrą pizzę, ze do dziś ją wspominamy, a Pani kelnerka pewnie do dziś pamięta nasze miny gdy nam pizze podano. Później przewłóczyliśmy się Piotrkowską. Była marcowa sobota popołudniu, więc ludzi jakoś nie za dużo, bo sklepy w większości już pozamykane więc dla nas idealnie. Udało nam się wejść na kilka podwórek i zrobić zdjęcia w miejscach, które nie jedno pamiętają. No i był Miś Uszatek!
Czym byłby pobyt w Łodzi bez odwiedzenia Manufaktury. Chyba oboje nie spodziewaliśmy się, że może być tu tak fajnie. Ogromne Centrum Handlowe, które powstało na terenie dawnej fabryki, stwarza to niesamowity klimat: fontanny, dziwne rzeźby, sklepiki, knajpki, ścianka wspinaczkowa, kino, muzea itp. Bawiliśmy się tam świetnie (nie będąc w ani jednym sklepie!), zresztą zdjęcia możecie zobaczyć w galerii.
No i w końcu długo oczekiwany wieczór. YAPA, czyli Ogólnopolski Studencki Przegląd Piosenki Turystycznej. Trochę nas zdziwił fakt, że koncerty zaczynają się o 19, a jest bardzo dużo zespołów, potem się dowiedzieliśmy, że koncert trwa do rana! No tego się nie spodziewaliśmy! Malutka sala, mnóstwo ludzi i ukochane piosenki. I to jakie koncerty!!! 10 lecie Domu o Zielonych Progach; 25 lecie Czerwonego Tulipana; premiera płytki Na Bani, premiera płytki Cisza Jak Ta. Świetna impreza.. ale po wcześniejszej nocy z małą ilością snu odpadliśmy dość szybko (chyba coś koło 2). Nocleg w samochodzie na parkingu (swoją drogą bardzo wygodnie!).
Rano pobudka, śniadanie i mycie ząbków w McD. Wspólna kawa z Wojtkiem i ruszamy w drogę powrotną. Zwiedziliśmy jeszcze Strzelno, gdzie czekała na nas skrzynka potem dworek w Lubostroniu i wieczorem już byliśmy w domku.
Bardzo owocny weekend ;-)
No i w końcu długo oczekiwany wieczór. YAPA, czyli Ogólnopolski Studencki Przegląd Piosenki Turystycznej. Trochę nas zdziwił fakt, że koncerty zaczynają się o 19, a jest bardzo dużo zespołów, potem się dowiedzieliśmy, że koncert trwa do rana! No tego się nie spodziewaliśmy! Malutka sala, mnóstwo ludzi i ukochane piosenki. I to jakie koncerty!!! 10 lecie Domu o Zielonych Progach; 25 lecie Czerwonego Tulipana; premiera płytki Na Bani, premiera płytki Cisza Jak Ta. Świetna impreza.. ale po wcześniejszej nocy z małą ilością snu odpadliśmy dość szybko (chyba coś koło 2). Nocleg w samochodzie na parkingu (swoją drogą bardzo wygodnie!).
Rano pobudka, śniadanie i mycie ząbków w McD. Wspólna kawa z Wojtkiem i ruszamy w drogę powrotną. Zwiedziliśmy jeszcze Strzelno, gdzie czekała na nas skrzynka potem dworek w Lubostroniu i wieczorem już byliśmy w domku.
Bardzo owocny weekend ;-)